w internecie i na fejsbookach sporo plotek. Generalnie wyłaniają się z nich dwie rzeczy:
1) PFD dało rzeczywiście ciała
2) dużo zależało od podejścia policji w Karpaczu i bardzo możliwe, że jednak w odwołaniu zawodów 'ktoś bardzo pomógł'. Życzliwi policjanci z pewnością by załatwili sprawę i dopuscili do zawodów, ale ktoś dał sygnał że mają niedopuścić do otwarcia imprezy przy najmniejszym niedociągnięciu ze strony organizatora. Komu PFD nie na rękę, kto ze świadka związanego z driftingiem ma mocny głos w Karpaczu to się można tylko domyślać Podobno takie podejście było nawet powiedziane na briefingu którejś z imprez.
Ciekawe to wszystko. Nie wiem ile w tym plotek, a ile prawdy bo internetom wierzyć nie można, ale obserwując tą niby zdrową konkurencję między polskimi seriami driftingowymi jestem gotowy się ku takiej wersji zgodzić. Zobaczcie co sie dzieje, były dwie serie driftingowe i było fajnie. PFD i DO współpracowały ze sobą, nie było syfów i jakichś podkopek niezdrowych. Teraz urodziła się nowa seria i nagle pfd ma ogromne problemy, w dawno zapowiedzianym terminie driftopen pojawiła się konkurencyjna runda w Toruniu. Cos mi się wydaje że DMGP ma wszystkich równo w dupie i tylko się miło uśmiecha i do każdego puszcza oko. Może Panowie Dawid i Tomasz mogliby sobie sfinansować dla funu całą serię (chociaz kolejna plota to taka że Pan Tomasz raczej nie może już sfinansować niczego ), ale to nie znaczy że nie robią DMGP dla pieniedzy. Stara prawda że bogaci są bogaci bo nie rozdają pieniędzy za darmo.